piątek, 23 maja 2014

Od Sow'a

Uśmiechnąłem się niewinnie.
- Powiedzmy, że niektóre wszędobylskie ptaszki potrafią to i owo.
- Sow, co tym razem przeskrobałeś. - zapytała z naciskiem.
- Ja? Nic... - pod jej badawczym wzrokiem wreszcie skapitulowałem - Sekretarka zapomniała zamknąć drzwi. Chciałem upewnić się, że nikt niepowołany nie będzie wchodził do sekretariatu. Jeszcze mógłby zdobyć prywatne informacje o uczniach. - powiedziałem z udawanym oburzeniem, a Codik przytakiwała nieznacznie - Na biurku znalazłem otwarty dziennik III a...
- Akurat na kartce z numerami? - walczyła, by nie parsknąć serdecznym śmiechem.
- To się nazywa szczęście, prawda? - wyszczerzyłem zęby.
Pokręciła głową i spojrzała na mnie z politowaniem.
- Coś nie tak?
- Twoja nadgorliwa troska mnie przeraża...
- Niczego więcej nie szukałem. Słowo wilkołaka! - dodałem pospiesznie - Skoro już tu jesteś w ciepłym ubraniu, jak widzę, może wybierzemy się na mały spacer?
- Znowu?
- Przestało padać... - zrobiłem błagalną minę.
- Tylko obiecaj, że nie będziesz mnie nosił na rękach.
- Obiecuję, że będę grzeczny. - do czasu, dodałem w myślach.
Poprowadziłem Codik do zacisznego miejsca w parku, gdzie wisiały ogromne pajęczyny. Drobne krople deszczu lśniły na nich jak perły.
- Są piękne. - westchnęła cicho.
Odniosłem wrażenie, że myślami była gdzieś daleko. I o dziwo nie spodobało mi się to. Od pewnego czasu żywiłem do Codik nieco odmienne uczucia. Obawiałem się jednak, że ona traktowała mnie wyłącznie jako przyjaciela. Otaczająca nas cisza, szum drzew, przystrojone pajęcze nici, to wszystko stworzyło niepowtarzalny nastrój. Poddałem się mu całkowicie i postanowiłem zrobić coś, czego będę zapewne żałował przez wieki... Delikatnie odwróciłem dziewczynę w swoją stronę, uniosłem drobny podbródek i pocałowałem. Ująłem jej twarz w swoje ręce.

<Codik? Dostanę w twarz...?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz