sobota, 17 maja 2014

Od Sow'a

- Sow, to zapewne twój książę. - zmierzył dziewczynę z góry na dół - Masz dobry gust, bracie. - uśmiechnął się wrednie.
- Nawet nie waż się jej dotknąć! - warknąłem, chwytając chłopaka za ramię.
- Jest ci bliska. - wyszeptał, żeby słowa dotarły tylko do moich uszu - To dobrze, będziesz bardziej cierpiał... - odwrócił głowę w stronę Codik - Nie skrzywdzę cię cukiereczku, na razie.... - wyszarpnął ramię z mojego uścisku i spokojnie zaczął oddalać się pustym korytarzem.
- Pilnuj swojego nosa, bo możesz go stracić razem z całą głową! - krzyknęła za odchodzącym wilkołakiem.
Odpowiedział nam złośliwy śmiech.
- Chodźmy stąd. Sam nie stanowi zagrożenia, ale gdzieś tu kręci się jeszcze kilku z Watahy. Wyraźnie ich wyczuwam. - położyłem rękę na ramieniu Codik.
Nadal wściekła wpatrywała się w pusty już korytarz.
- Niech przyjdą, zobaczymy kto jest łowcą, a kto ofiarą... - jej uśmiech nie wróżył nic dobrego - Może masz ochotę na mały spacer.
- Co ty, dziewczyno kombinujesz? Na zewnątrz leje ja z cebra...
- Idealna pogoda na spacer. - uśmiechnęła się słodko.
Znałem ją na tyle, by wiedzieć, że ta delikatna twarz to tylko pozory... Kryła w sobie demona i potrafiła być niebezpieczna. Na jaki pomysł wpadła tym razem? Skierowaliśmy kroki w stronę głównych drzwi. Uchyliłem je lekko, niechętnie wyglądając na zewnątrz. Przypomniałem sobie czasy, kiedy bez dachu nad głową, musiałem całą dobę spędzać na świeżym powietrzu.
- Jesteś pewna, że chcesz wyjść? - zapytałem, mając cichą nadzieję, że tylko żartowała.
- Boisz się odrobiny wody? - zmarszczyła brwi i spokojnie wybiegła na ulewę.
Westchnąłem tylko i pospiesznie ruszyłem za nią.

<Codik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz