piątek, 2 maja 2014

Od Annabelli

Zaczerwieniłam się na słowa chłopaka. Znów się zezłościłam. Łatwo wpadałam w gniew. Bardzo mnie to denerwowało. Nie umiałam panować nad emocjami. Kiedy nie udało mi się strzelić z łuku w środek tarczy wymierzyłam strzałę w drzwi, o mało go nie zabijając. Chyba nie było to dobre pierwsze wrażenie. Strzelanie było za trudne, nie to co walka na miecze. Nikt mnie w tym NIGDY nie pokonał. Z niecierpliwością czekałam na pierwszą wskazówkę nauczyciela co do walki. Chłopak usiadł na długiej ławce. Oboje czekaliśmy. Po chwili przyszedł nauczyciel. Mówił o podstawowych i najprostszych rzeczach, więc wyłączyłam się. Wyglądałam za okno. Patrzyłam na drobne czarne ptaki lecące po jasnym niebie. Pamiętałam z lekcji, że ten gatunek w nocy zaczyna świecić białym światłem.
Bardzo chciałam to zobaczyć. Nagle nauczyciel świsnął mi mieczem przed nosem.
- A może, skoro jak widzę lekceważysz me rady, zaprezentujesz klasie swoje zdolności? Kto chciałby zmierzyć się z naszą marzycielką?
- Mam na imię Annabella - odparłam z lekką wyższością. Cały czas zachowywałam się dumnie i bezczelnie. Nie umiałam tego opanować.
Nauczyciel zmierzył mnie dziwnym spojrzeniem. Zapewne chciał mi utrzeć nosa. Bo wybrał chłopaka z trzeciej klasy, abym się z nim zmierzyła.
- Choć tutaj Aleksander - powiedział i rzucił mi kolejne złe spojrzenie. Usiadł na ławce i patrzył na mnie i chłopaka.

<Alexander?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz