wtorek, 13 maja 2014

Od Codik (Resz)

Jedna z pielęgniarek podeszła do nas i posadziła Sow'a na wózek.
Szłam nieco za nim.Pielęgniarka pomogła Sow'owi wdrapać się na przedostatnie łóżko, ja stała z boku i się przyglądałam, jak to ja, nic nie robię kiedy nie czuję takiej potrzeby czy też konieczności.
Starszy pan w kitlu opatrzył Sow'a, w zasadzie największym problemem była noga, tak poza tym tylko siniaki i zadrapania.
Kazano mi na trochę wyjść, skrzywiłam się lekko, ale wyszłam. Poczekałam na korytarzu do czasu gdy pozwolono mi wejść. Podeszłam do Sow'a i usiadłam na taborecie stojącym obok.
- To jak się czujesz kaleko? - uśmiechnęłam się.
- W zasadzie całkiem nieźle. - odwzajemnił uśmiech.
- Kiedy cię wypuszczą z tego a'la kicia? - zażartowałam.
- Nie mam pojęcia, może zrobię tak jak ty i sobie po prostu wyjdę?
Zaśmiałam się, Sow dołączył do mnie po chwili.
- Ale tak na poważnie, to kiedy wychodzisz?
- Serio nie wiem... - położył głowę na poduszce i spojrzał w sufit. - mam nadzieję, że za niedługo.
- Ja też, nudno mi będzie po lekcjach - uśmiechnęłam się do niego
- Zawsze możesz mnie odwiedzić. - spojrzał na mnie
- Jak będzie mi się chciało... to wpadnę...

<Sow? Sry, że krótkie :P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz