sobota, 24 maja 2014

Od Akarii

Chodziłam po parterze rozglądając się. Przyznam szczerze, że sądziłam iż ucieczka od watahy tu będzie największym błędem w moim życiu, ale jednak to miejsce wydaje się bardziej przyjazne niż moja była wataha. Co prawda nie wiele mi się tu podoba, ale przynajmniej mam dach nad głową.
Gdy tak sobie spacerowałam, wpadł na mnie ktoś... a może to ja na niego? W zasadzie nie ważne, według mnie i tak to jego wina.
- Uważaj jak chodzisz! -warknęłam z oburzeniem.
- To raczej ty powinnaś uważać. - mówił spokojnie, ukrywając uczucia.
Typowe dla wilkołaków. Dojrzałam u niego błysk w oczach, taki sam jaki widziałam w oczach wszystkich członków mojej watahy. Źle to wróżyło, zapewne był taki jak oni, w tych czasach to chyba ze świecą szukać wilkołaków podobnych do mnie.
- To ty na mnie wpadłeś! - ciągnęłam z oburzeniem.
Mimo wszystko nie miałam zamiaru pokazywać, że jest we mnie choć odrobina lęku, słabości. Chciałam aby wiedział, że łatwo się nie poddaję i nie łatwo mnie złamać, lub coś w tym stylu. Pozór, aby innym razem się do mnie nie zbliżał.
- Zabawna jesteś. - mówił dość obojętnie, ale kąciki ust lekko mu się uniosły.
- Radziłabym ci to odwołać - warknęłam.
Gość zaczynał działać mi na nerwy.

<Rico?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz