niedziela, 11 maja 2014

Od Codik (Resz)

Siedziałam na trawie patrząc jak Sow znika mi z pola widzenia.
Tak normalnie bym za nim poszła jednak nie wiedziałam, czy na pewno tego chcę. Siedziałam wpatrzona w miejsce w którym  straciłam z oczu przyjaciela. Teraz byłam już pewna, że mogę go tak nazwać.
Zimny podmuch wiatru sprawił, że w zasadzie zostałam wygoniona do akademii. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do okna. Patrzyłam w to samo miejsce co poprzednio. Zastanawiałam się, kiedy wróci.
Znów zaczęło wiać, naciągnęłam na siebie bardzie bluzę od Sow'a.
Nagle do moich uszu dobiegło ogłuszające wycie, pamiętałam je z poprzedniej nocy, Sow. Stanęłam na środku pokoju kłócąc się z samą sobą czy mam iść czy powinnam zostać.
W końcu wyszłam z pokoju, pamiętając o tym by go zamknąć. Zbiegłam po schodach i poszłam w tym samym kierunku co on, nie biegłam... nie mogłam, ramię mi nie pozwalało.
Szłam przez las, nie wiedząc gdzie mam iść. Stwierdziłam, że muszę iść prosto.
Miałam nadzieję, że mój wybór nie doprowadzi do tego, że się zgubię, nie chciałam aby później znalazł mnie on, lub ktoś inny... co gorsza ktoś inny.
Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się gwałtownie, ciemność i nic więcej, zmarszczyłam brwi, wiedziałam, ze coś tam jest ale nie chciałam się cofać.
Szłam dalej, znów słysząc za sobą kroki. Chwyciłam miecz i powoli zaczęłam go wyciągać, wiedziałam ,że teraz będzie gorzej, ramie nie pozwalało mi na wszystko, byłam ograniczona.
Odwróciłam się wyciągając miecz i rozglądając się.
W ciemności odznaczała się jedynie para dwóch przeszklonych oczu, pozbawionych źrenic i tęczówki.
Zacisnęłam mocniej dłonie na mieczu. Bruxy są szybkie, i zwinne, jednak głupie, pomyślałam Może uda mi się ja wyprowadzić w pole? podczas gdy ja myślałam stwór się zbliżał, a ja powoli cofałam, krok za krokiem, aby utrzymać tą samą odległość między nami, pamiętałam też, aby nie zrywać kontaktu wzrokowego, miałam nadzieję, że to choć odrobinę poprawi moją sytuację.
Usłyszałam coś jakby walkę. Słyszałam gardłowe pomruki i odgłos uderzanego ciała. Walka toczyła się tuż za mną. Powoli cofałam się w jej kierunku po czym obróciłam się i pobiegłam przed siebie.
Szybko rozpoznałam teren, zaledwie dwa dni temu byłam tu z Sow'em gdy tylko go poznałam.
Słyszałam jak Bruxa biegnie za mną. Dostałam się na polanę, na której zobaczyłam dwa wilkołaki, Sow i zapewne ten, którego słyszałam w parku za akademią. Oparłam się o jedno z drzew zasadniczo modląc się, aby Bruxa nie miała odwagi tu przyjść.
Spojrzałam na Sow'a, widać było, że jest zajęty walką, tu pojawiło się też ziarno nadziei, że mnie nie zobaczy, jednak nigdy nic nie wiadomo.
Usłyszałam jak Bruxa stoi za drzewem o które się opieram, przymknęłam oczy. Nic... cisza jedyne co usłyszałam to kroki, stwór odszedł, zniechęcił go widok walczących wilkołaków. Kiedy otworzyłam oczy spostrzegłam, że Sow ukradkiem spojrzał w moją stronę. Od razu pomyślałam, że gdy tylko skończy walkę da mi do zrozumienia co zrobiłam i że nie powinnam. Pozostało mi czekać.

<Sow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz