niedziela, 11 maja 2014

Od Sow'a

Czego innego mogłem spodziewać się po Codik? Uśmiechnąłem się mimowolnie. Oboje zapatrzyliśmy się w odległy horyzont, tonąc we własnych myślach. Od pierwszego spotkania z dziewczyną, zaszły we mnie pewne zmiany. Przede wszystkim zacząłem się śmiać...
- Zamierzałem cię odwiedzić w szpitalu, ale byłaś szybsza. - wróciłem do rzeczywistości - Cały poranek i popołudnie spędziłem w bibliotece. To - wskazałem na owinięte bandażem ramię dziewczyny - spowodowała Ekimma...
- No tak, - przerwała mi - mogłam się tego domyślić po charakterystycznych objawach. To wampiry niższego rzędu, nie sądziłam, że występują w naszym lesie - powiedziała zamyślona.
- Szczerze, to nigdy wcześniej ich nie spotkałem. Nie zamienisz się chyba w wampira? - zapytałem z lekką obawą w glosie.
- Co? - roześmiała się serdecznie - Nie ma obawy. To dotyczy tylko przedstawicieli tego gatunku z wyższego rzędu. W dużej dawce jad Ekimmy jest zabójczą trucizną dla zwykłych śmiertelników.
- Słyszałem, że Nocni Łowcy są odporni na większość trucizn.
- Dzięki temu jesteśmy tak skuteczni. Dość tej teorii. Może przejdziemy się gdzieś? Tu jest dość chłodno. - Codik, rozmasowując zmarznięte ramiona, syknęła cicho - Przeklęta ręka...
Niewiele myśląc, zdjąłem bluzę i zarzuciłem dziewczynie na ramiona.
- Nie trzeba...
- Mam wyższą temperaturę ciała niż ludzie, a ty powinnaś dbać o zdrowie.
- Nic mi nie będzie. - uśmiechnęła się krzywo.
Chłodny wiatr sprawiał, że mimo ciepłej bluzy, Codik nadal drżała z zimna. Miałem ochotę ją przytulić i ogrzać, zamiast tego powiedziałem:
- Za szkołą jest niewielki park, chyba, że wolisz wejść do Akademii.
Ciekawe czy mocno bym oberwał, gdybym ją objął ramieniem . Na samą myśl kąciki ust powędrowały w górę.
- Śmiejesz się ze mnie Sow? - zapytała podejrzliwie.
- Jakbym śmiał. Do twarzy ci w tej bluzie. - puściłem do niej oko.


<Codik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz