poniedziałek, 5 maja 2014

Od Sow'a

Oparłem się o murek odgradzający dzwonnicę od przepaści w dole. Tuż obok mnie usłyszałem znajome krakanie.
- Khun. - ucieszyłem się na jej widok i musnąłem czarne, aksamitne pióra - Codik cieszę się, że twoje zdolności są ograniczone. - ugryzłem się w język - Nie to chciałem powiedzieć.... - dodałem pospiesznie.
- Spokojnie. Wiem o co chodzi. - dziewczyna podeszła do mnie - Nie martw się o swoje tajemnice, są bezpieczne. - delikatnie dotknęła mojej przyjaciółki.
Kruk łypnął na nią czarnym oczkiem, ale nie poruszył się.
- To dziwne, nigdy nie pozwalała dotykać się obcym. - powiedziałem lekko zaskoczony.
- Nie jestem dla niej obca. - szepnęła tajemniczo.
Oboje w milczeniu obserwowaliśmy horyzont. Gdzieś w oddali usłyszałem wycie. Westchnąłem cicho, a dziewczyna rzuciła mi pytające spojrzenie, jednak nie odezwała się ani słowem. Zwiesiłem ramiona, nie miałem ochoty z nikim dzielić się swoimi marzeniami. W sercu budziła się bolesna tęsknota za lasem, zapachem rosy na liściach, żywicy, znajomych odgłosów.
- Tęsknisz za tym? - zapytała, jak zwykle nieomylnie odgadując moje myśli.
- Tak... - wyszeptałem - Muszę iść.
Odwróciłem się i skierowałem w stronę schodów. Codik nie próbowała mnie zatrzymać, czy choćby towarzyszyć i za to byłem jej wdzięczny. Po kilku minutach znalazłem się sam w lesie. Niedługo zacznie się ściemniać. Tym lepiej, nie powinienem o tej porze spotkać tu nikogo z uczniów szkoły. Przeobraziłem się w bestię i z lubością wciągnąłem zapachy, wsłuchałem się w odgłosy żyjącej przyrody. Na koniec zawyłem do zachodzącego słońca i pobiegłem przed siebie. Wilk - moja prawdziwa natura - domagał się swoich praw. Byłem szczęśliwy, mogąc swobodnie poruszać się po lesie i cieszyć otaczającą mnie naturą. Wreszcie lekko zdyszany zatrzymałem się pod wielkim drzewem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie jestem sam...

<Codik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz