środa, 30 kwietnia 2014

Od Codik ( Resz )

Gdy wracałam z moimi towarzyszami do akademii, przy bramie stała dziewczyna, od razu widać było, że jest ona aniołem. Podeszła do nas pewnym krokiem.
- Hej - przywitała się
- Witaj, jesteś nowa, co nie? - odezwałam się z lekką nieufnością.
Co prawda nocni Łowcy w zasadzie zostali stworzeni właśnie przez anioły, jednakże nie każdy z nas czuł z nimi taką więź, ja byłam jednym z nich. Nie bardzo lubiłam aniołów, fakt, nie żywiłam żywiłam do niej wielkiej nienawiści, ale jakoś nie umiałam im ufać. Te całe ich gadani, ta cała ich dobroć. Mimo, że byliśmy z jednej gliny ulepieni, byliśmy całkiem inni.
- Tak - wybudziła mnie z zamyśleń - Jestem Anastasia.
- Codik, to Sow, a to Annabella - przedstawiłam nas - Witam w akademii - uśmiechnąłem się tak szczerze, jak tylko mogłam.

<No... to które z was teraz?>

Od Anastasi ( Any )

Pierwszego dnia w szkole czułam się wyjątkowo samotna. Nikogo nie znałam i czułam się dziwnie w nowym otoczeniu. "Całkiem inaczej wyobrażałam sobie tą szkołę.."-pomyślałam. Miałam nadzieję, że poznam tu kogoś fajnego i się zaprzyjaźnimy. Stając tuż przed wrotami do szkoły usłyszałam czyjeś głosy. Odwróciłam się i zauważyłam trzy postacie rozmawiające ze sobą. Ucieszyłam się, że w końcu kogoś poznam i natychmiast do nich podeszłam.

<Sow?Codik?Annabella?>

niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Sow'a

Annabella kiwnęła głową i zrobiła krok w naszą stronę. Nagle zamarła.
- Co to jest...?! - powiedziała cicho, wskazując żółte oczy ukryte wśród liści na drzewie.
- Sziszimora albo jak woli Codik kikimora. - powiedziałem obojętnie i odwróciłem się do dziewcząt - Idziemy? Nie powinna zaatakować nas drugi raz.
- Był pierwszy...? - spytała Annabella niepewnie i poluzowała miecz w pochwie.
- Z nami spotkasz więcej takich atrakcji. - Codik uśmiechnęła się chytrze.
Ruszyliśmy gdzieś w głąb lasu, pozostawiając za sobą polanę i drzewo z niebezpiecznym mieszkańcem.
- Nigdy nie spotkałem strzygi.
- Na co jeszcze możemy się natknąć w tym lesie? - głos ciemnowłosej dziewczyny zabrzmiał śpiewnie w śród leśnych dźwięków.

<Annabella, Codik?>

Od Codik (Resz)

Przyjrzałam się uważnie dziewczynie opartej o drzewo. Nie widziałam jej wcześniej. Zdziwił mnie fakt, że tak łatwo tu dotarła, w zasadzie tylko ja znałam drogę na pamięć.
- Witaj... - odparłam nieco ponuro - Jesteś nowa, prawda? - od razu to wiedziałam, jednak wolałam się upewnić.
- Tak - odparła głucho
- Jestem Codik, a to Sow. - przedstawiłam się i chłopaka, który stał cicho przyglądając się ukrytej kikimorze. - A ty? Jak ci na imię? - uniosłam lewą brew.
- Annabella.
- Akurat mieliśmy wychodzić. - odezwał się Sow.
- Tak. - przeciągnęłam - Okrężną drogą. - dodałam zadziornie. - Idziesz z nami, czy może wolisz tu zostać?

<Annabella, Sow?>

Od Annabelli

Do szkoły przyszłam wyjątkowo wcześnie. Chciałam pierwszego dnia rozejrzeć się. Stanęłam na placu. Miałam jeszcze dużo czasu. Serce mocno mi biło. Wiedziałam, że nawet tutaj będę się wyróżniać. Żeby trochę się uspokoić wyciągnęłam z plecaka książkę. Należała do mojego ojca. Opisywała szczegółowo wszystkie postaci i potwory, które mogłam tutaj spotkać. Już kilkanaście dni temu dokładnie ją przestudiowałam, ale przeglądanie obrazów uspokajało mnie. Nagle gdzieś za sobą usłyszałam ryk. Spojrzałam w stronę, z której dochodził odgłos.
- Las - szepnęła. Poderwałam się z miejsca, schowałam książkę i pobiegłam w tamtym kierunku. Po chwili zauważyłam dwoje ludzi. Rozmawiali ze sobą. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Podejść do nich? A może po prostu odejść? Nie, to do mnie nie pasowało. Wyszłam zza drzewa i oparłam się o nie plecami. Czekałam aż mnie zauważą. Dziewczyna obróciła się szybko, jakby wyczuła moją obecność. Spojrzała na mnie.
- Hej - powiedziałam cicho.

<Sow?Codik?>

Od Codik (Resz)

- Chodź - ruszyłam powoli w kierunku lasu.
Nie patrząc, czy idzie za mną, czy nie, zaczęłam zmierzać tam, gdzie zamierzałam. Tak, jak zwykle- nigdzie się nie spiesząc ani nie przejmując, jakbym wyszła sobie na spacerek. Przy tym tempie nawet ślimak by mnie dogonił, więc nim się spostrzegłam, Sow szedł już obok mnie. W lesie odbiło się echem coś na podobie głuchego ryku. Uśmiechnęłam się lekko. Już kilka razy miałam styczność z tym stworem. Kikiomra jak zawsze poczeka do ostatniej chwili... pomyślałem i skręciłam oddalając się od ryku.
- Co to było - zainteresował się.
- Kikimora.
- Kiki... co?
- Kikimora. Zamieszkuje tutejszy las. O tej porze najłatwiej je spotkać. Gdyby było nieco wcześniej prędzej trafilibyśmy na strzygę. - odparłam beznamiętnie.
Już nie raz musiałam się przed nimi bronić. Jakoś moje odczucie lęku przed nimi było strasznie małe.
Szliśmy dalej. W końcu trafiliśmy do małej polanki okalającej największe drzewo w lesie.
- Dotarliśmy - powiedziałam cicho raczej do siebie niż do niego.W koronie drzewa nie można było nie dostrzec pary oczu, które obserwowały nas uważnie. - Radzę ci uważać.
- Na co?
- Na kikimorę. Z początku nic nie robi, szykuje tak zwany atak z zaskoczenia.
- To może stąd chodźmy nim go wykona?
- Może. Jak chcesz to chodźmy - stałam dalej w miejscu czekając na odpowiedź.

<Sow?>

Od Sow'a

- Nie sądziłem, że spotkam kogoś o tej porze. - powiedziałem lekko zdziwiony i odwróciłem się plecami do dziewczyny. Spojrzałem w niebo. Z wielkim trudem dostrzegłem ciemniejszy kształt zataczający koła i zniżający lot.
- Dla niej tu jestem. - uniosłem rękę nieco powyżej głowy. Wielki kruk z gracją przysiadł na moim ramieniu. Obniżyłem rękę, by zaprezentować moją przyjaciółkę nowo poznanej osobie.
- Jak się wabi?
- Khun, uratowała mi kiedyś życie... - zamyśliłem się.
Prze dłuższą chwilę milczeliśmy, obserwując wschód słońca. Kruk cicho zaskrzeczał i wzbił się w powietrze. Gdzieś w oddali dobiegło drugie krakanie.
- Jestem tu od niedawna i nie znam jeszcze wszystkich zakamarków. Może oprowadzisz mnie?
- Chodź, pokażę ci moje ulubione miejsce. - powiedziała tajemniczo i pobiegła w stronę parku.
Szybko dogoniłem dziewczynę. Biegliśmy teraz równym tempem, kierując się raczej instynktem niż zmysłami. Szybko znaleźliśmy się w dzikiej części parku łączącej się bezpośrednio z lasem. Codik nagle zatrzymała się.
- O co chodzi? - stanąłem przy niej czujny i napięty jak struna.
- To las graniczny. O tej porze lepiej nie zapuszczać się dalej. To niebezpieczne. - na jej twarzy dostrzegłem cień uśmiechu.
Widocznie nie przejmowała się zbytnio takimi drobiazgami.

<Codik?>


Od Codik (Resz)

Spacerowałam po korytarzach. Możliwość natknięcia się na kogoś około piątej rano było zerowa, jednak ja miałam głupią nadzieję na to, że nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem i kogoś tu spotkam. Wyjrzałam przez okno/ Jak zwykle polany oblane mgłą. Nic nadzwyczajnego. Jednak jak się bardziej przyjrzałam dostrzegłem kogoś na placu. O tej porze jest to rzadko spotykane... tak samo jak dziewczyna wyglądająca przez okno... mruknęłam sobie w myślach. Powoli zeszłam schodami w dół jak zwykle było tak ciemno, że czubka nosa nie mogłam dostrzec. Wyjęłam stelę z za pasa i stuknęłam nią o ścianę. Rozbłysła lekkim światełkiem. To mi wystarczyło. Zeszłam spokojnie i wyszłam bocznymi drzwiami wejściowymi akademii. Jak zwykle powitało mnie skrzekliwe krakanie kruków które zrobiły sobie w okolicy legowisko czy coś w tym stylu.
Niebo zaczynało coraz bardziej się rozjaśniać. Szarugę poranka zastępował blady odcień niebieskiego, a mgła powoli opadała. Wyszłam na plac. Pustka... jak zwykle.
Zastanowiłam się, czy przypadkiem nie miałam zwidów, ale jak dobrze pamiętałam okulista mi powiedział, że wzrok mam sokoli, więc szybko to wykluczyłam. Prędzej ten ktoś mógł sobie już pójść.
Westchnęłam lekko i odwróciwszy się wpadłam na kogoś. W Półmroku dostrzegłam nieco wyższego ode mnie chłopaka. Zaciekawiły mnie jego dwu kolorowe oczy. Rzadko spotykałam się z takimi ludźmi... o ile był człowiekiem, w końcu sama nie do końca nim byłam...
- Wybacz - odparłam głucho - nie zauważyłam cię...
- Nie szkodzi - uśmiechnął się lekko
- Jestem Codik, a ty?
- Sow - przedstawił się.
- Co cię tu wprowadza?

<Sow?>

sobota, 26 kwietnia 2014

Na wstępie...

Gdzieś w leśnych odmętach, jest miasteczko. Gdzieś na jego pograniczach stoi akademia. Uczą się tam zarówno ludzi jak i przedstawiciele mitycznych, praktycznie uznanych za wymarłe rasy.
Nikt o sobie tak na prawdę nic nie wie, życie toczy się swoim biegiem, "potwory" żyją w zgodzie z ludźmi, nawet o tym nie wiedząc. Wszyscy żyją w symbiozie.
Może i ty staniesz się jednym z nich?
Zostaniesz jednym z niezwykłych, czy może też człowiekiem poznającym sekrety świata "potworów"?

Serdecznie zapraszam do pisania razem ze mną ;) Dołącz i stań się jednym z nas ^^