niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Sow'a

- Nie sądziłem, że spotkam kogoś o tej porze. - powiedziałem lekko zdziwiony i odwróciłem się plecami do dziewczyny. Spojrzałem w niebo. Z wielkim trudem dostrzegłem ciemniejszy kształt zataczający koła i zniżający lot.
- Dla niej tu jestem. - uniosłem rękę nieco powyżej głowy. Wielki kruk z gracją przysiadł na moim ramieniu. Obniżyłem rękę, by zaprezentować moją przyjaciółkę nowo poznanej osobie.
- Jak się wabi?
- Khun, uratowała mi kiedyś życie... - zamyśliłem się.
Prze dłuższą chwilę milczeliśmy, obserwując wschód słońca. Kruk cicho zaskrzeczał i wzbił się w powietrze. Gdzieś w oddali dobiegło drugie krakanie.
- Jestem tu od niedawna i nie znam jeszcze wszystkich zakamarków. Może oprowadzisz mnie?
- Chodź, pokażę ci moje ulubione miejsce. - powiedziała tajemniczo i pobiegła w stronę parku.
Szybko dogoniłem dziewczynę. Biegliśmy teraz równym tempem, kierując się raczej instynktem niż zmysłami. Szybko znaleźliśmy się w dzikiej części parku łączącej się bezpośrednio z lasem. Codik nagle zatrzymała się.
- O co chodzi? - stanąłem przy niej czujny i napięty jak struna.
- To las graniczny. O tej porze lepiej nie zapuszczać się dalej. To niebezpieczne. - na jej twarzy dostrzegłem cień uśmiechu.
Widocznie nie przejmowała się zbytnio takimi drobiazgami.

<Codik?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz