niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Codik (Resz)

Spacerowałam po korytarzach. Możliwość natknięcia się na kogoś około piątej rano było zerowa, jednak ja miałam głupią nadzieję na to, że nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem i kogoś tu spotkam. Wyjrzałam przez okno/ Jak zwykle polany oblane mgłą. Nic nadzwyczajnego. Jednak jak się bardziej przyjrzałam dostrzegłem kogoś na placu. O tej porze jest to rzadko spotykane... tak samo jak dziewczyna wyglądająca przez okno... mruknęłam sobie w myślach. Powoli zeszłam schodami w dół jak zwykle było tak ciemno, że czubka nosa nie mogłam dostrzec. Wyjęłam stelę z za pasa i stuknęłam nią o ścianę. Rozbłysła lekkim światełkiem. To mi wystarczyło. Zeszłam spokojnie i wyszłam bocznymi drzwiami wejściowymi akademii. Jak zwykle powitało mnie skrzekliwe krakanie kruków które zrobiły sobie w okolicy legowisko czy coś w tym stylu.
Niebo zaczynało coraz bardziej się rozjaśniać. Szarugę poranka zastępował blady odcień niebieskiego, a mgła powoli opadała. Wyszłam na plac. Pustka... jak zwykle.
Zastanowiłam się, czy przypadkiem nie miałam zwidów, ale jak dobrze pamiętałam okulista mi powiedział, że wzrok mam sokoli, więc szybko to wykluczyłam. Prędzej ten ktoś mógł sobie już pójść.
Westchnęłam lekko i odwróciwszy się wpadłam na kogoś. W Półmroku dostrzegłam nieco wyższego ode mnie chłopaka. Zaciekawiły mnie jego dwu kolorowe oczy. Rzadko spotykałam się z takimi ludźmi... o ile był człowiekiem, w końcu sama nie do końca nim byłam...
- Wybacz - odparłam głucho - nie zauważyłam cię...
- Nie szkodzi - uśmiechnął się lekko
- Jestem Codik, a ty?
- Sow - przedstawił się.
- Co cię tu wprowadza?

<Sow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz