czwartek, 10 lipca 2014

Od Sow'a

Czułem jak razem z krwią opuszczają mnie siły. Na prawym boku jeden z wilkołaków pozostawił mi głęboką ranę obficie krwawiącą. Walczyłem z jedynym przeciwnikiem mogącym mi dorównać. Z Rico... Pozostali członkowie jego nowej "Watahy" leżeli nieprzytomni, bądź martwi - nie dbałem o to - gdzieś za nami. Uchyliłem się przed kolejnym ciosem wymierzonym w zraniony bok. Stawałem się coraz bardziej zmęczony i wiedziałem, że niezbyt długo będę w stanie dotrzymać tempa dawnemu bratu. Rico również nie prezentował się dobrze. Krwawił z wielu ran i najwidoczniej walczył ostatkiem sił. Kątem oka dostrzegłem ruch. Z pewnym zaskoczeniem zauważyłem jeszcze jednego wilkołaka trzymającego się na nogach. Próbował zajść mnie od tyłu. Nagle świat zawirował i pociemniał. Rico skorzystał z okazji i uderzył mnie w szczękę. Nim zdołałem się otrząsnąć, mój przeciwnik również runął na trawę tuż obok. Za nim stała Codik z grubym kijem w rękach. Jej oczy lśniły gniewem i desperacją. Wilkołak za moimi plecami na ten widok umknął w las, nie oglądając się za siebie.
- Dziękuję moja piękna... - wyszeptałem i zanurzyłem się w miękkiej czerni.
Nie wiem jak długo spałem. Obudził mnie przeszywający ból w okolicach żeber i szczęki. Całe ciało zmieniło się w pulsujący, tępy ból. Otworzyłem oczy.
- Jestem w piekle...? - wychrypiałem.
- Jeszcze nie, chociaż mało brakowało...
Leżałem na łóżku w pokoju Codik obwiązany bandażami. Dziewczyna siedziała skulona w nogach łóżka. Miała podkrążone oczy i kilka drobnych siniaków. Podała mi szklankę wody stojącej dotychczas na szafce nocnej. Z trudem podniosłem ciążącą głowę, więc dziewczyna podtrzymała mnie i podsunęła do ust chłodny płyn.
- Dziękuję... - wysapałem, opróżniwszy szklankę do dna.
- Nie przyzwyczajaj się. Przez ciebie nie mam gdzie spać. - zmarszczyła brwi w udawanym gniewie.
- Dlaczego nie zawiadomiłaś nikogo z nauczycieli?
- Mieszkają poza Akademią. Nim by tu dotarli, byłbyś martwy.
- Uratowałaś mi życie... - opadłem na poduszkę i przymknąłem oczy.
- Nie pierwszy i nie ostatni. - zaśmiała się cichutko.
- Codik, skarbie, spałaś ty w ogóle? - wyszeptałem z troską.

<Codik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz